Dzień z życia jako konsultant w Zuidweg & Partners
W zeszłą środę pojechałem do Deventer wczesnym rankiem. Padało mocno, a samochody i ich kierowcy najwyraźniej nie mieli ochoty jechać do pracy. Wyjazd na „wizytę domową” to najfajniejsza, ale jednocześnie najstraszniejsza rzecz. Nigdy nie wiesz, gdzie skończysz i w jakim stanie jest Twój klient.
Przeżyłem deszczową pogodę i zaparkowałem, jak wskazał klient, po drugiej stronie ulicy od miejsca, w którym się umówiliśmy. Musiałem czekać w deszczu, zanim drzwi mi się otworzyły. Wesoła kobieta otworzyła drzwi i wpuściła mnie do warsztatu.
Parująca kawa stała przede mną, gdy ta zabawna para meblarstwa zaczęła swoją historię. W ostatnich latach mieli pecha. Z powodu zwolnienia w okresie kryzysu założyli obecną firmę. Jednak szkoda została już wyrządzona i powstały zaległości w zapłacie kosztów stałych. W rezultacie ich dom został ostatecznie sprzedany przez przejęcie, co doprowadziło do wysokiego zadłużenia rezydualnego. Po tym, jak nie mieli własnego stałego domu przez rok, w końcu mogli przenieść się do wynajmowanego domu w 2016 roku. Znowu panował spokój, także do patrzenia na towarzystwo. Czy chciała kontynuować swoją działalność i czy byli w stanie kontynuować? Właśnie wtedy rynek znów zaczął się ożywiać i postanowili dać mu kolejną szansę.
Wezwano trenera przedsiębiorczości z pomocą gminy i ostatecznie przeprowadzono badanie biznesowe. Firma została uznana za „rentowną” i mogliśmy złożyć wniosek z pożyczką na restrukturyzację.
Wszyscy mili i mili, ale ci ludzie byli zmęczeni. W ostatnich latach zajęci byli wypełnianiem formularzy, przeżywali zamiast żyć. Nie wiedzieli już, jak to zrobić. W tym czasie byłem z nimi bardzo szczery i zasugerowałem, że odłożymy na chwilę sprawozdanie. Najpierw trzeba było to załatwić. Czy wiedzieli, ile obrotów wygenerowała? Ile faktycznie przyszło? Co wydawali na artykuły spożywcze miesięcznie? Ile w ogóle potrzebowali na pokrycie kosztów stałych? Jak obecnie korzystała z ich kont bankowych?
Omówiliśmy wszystkie powyższe punkty i podczas rozmowy zobaczyłem, jak uśmiech się przebija. Zapytałem, co się dzieje. „Tego potrzebowaliśmy, kogoś, kto daje nam praktyczne wskazówki i uczy, jak odzyskać kontrolę”.
Po 2-godzinnej rozmowie wciąż padało, ale wyszedłem z odrobiną słońca w głowie. Ci ludzie byli w stanie postawić pierwsze kroki w kierunku zdrowej sytuacji finansowej. Kiedy mają kontrolę, bierzemy na siebie dług, ale najpierw oni sami. Nie mogli się już doczekać.
Kelly Vink, starszy doradca ds. Upadłości w Zuidweg & Partners